Wieża z kości słoniowej

Dawnymi czasy o sile króla mówiło nie tylko rozległe terytorium jego państwa, ale także zasobność skarbca i wyposażenie królewskich budowli. Wyrazem statusu w starożytnych cywilizacjach było przede wszystkim złoto, szlachetne kamienie i cenna kość słoniowa. Pałac króla Salomona, nazywany symbolicznie od imienia jego ojca wieżą Dawidową, opływał w bogactwa, o czym mogła się przekonać królowa Saby. Różne sprzęty domowe oraz tron służący królowi do sprawowania władzy sądowniczej były inkrustowane kością słoniową.

Porównując Maryję do rzeczy na świecie najcenniejszych, wyobraźnia wiernych sięgnęła także po symbolikę białej kości słoniowej. W kulturze ludzi Wschodu jest ona znakiem ponadprzeciętnego piękna, niedoścignionej mądrości i oblubieńczej czystości. Anonimowy autor z VII wieku, mając na uwadze dziewiczą czystość Matki Chrystusa, pisał: „Byłaś, Maryjo, tronem z kości słoniowej, bo są trzy w nim rzeczy, które najpełniej można znaleźć w Tobie. Jest dziwnie jasny, z natury zimny, pochodzi z czystego słonia. I Ty, najchwalebniejsza Dziewico, byłaś lśniąco biała, wolna od wszelkiej zmazy, najznamienitsza, bo od wszelkiego skwaru cielesnej pożądliwości oddalona, z czystych objęć patriarchów zrodzona”.

W średniowieczu, przez pewien czas, modne były puszki z kości słoniowej w kształcie wieży. Kształt tych eucharystycznych naczyń inspirowała tajemnica Wcielenia Chrystusa: podobnie jak puszka skrywa w sobie Najświętszy Sakrament, tak Maryja nosiła pod sercem Najświętsze Ciało Zbawiciela. Stąd Kościół zachęca, by wierni zapraszali Maryję do swoich spotkań z Jezusem Eucharystycznym. Tak czyniła zawsze św. Teresa z Lisieux, odprawiając dziękczynienie po przyjęciu Komunii św. „Wyobrażam sobie moją duszę jako wolną przestrzeń – wyznaje – i proszę Najświętszą Pannę, by usunęła zawadzające w niej gruzy. Po czym błagam Ją, by sama ustawiła tam duży namiot, godny Nieba, i by przybrała go według własnego upodobania”.

Słodkomiła (Glykofilusa)

Snując przemyślenia na temat Maryi, św. Teresa od Dzieciątka Jezus napisała: „Gdybym była kapłanem, jak pięknie mówiłabym o Niej. Zwykle przedstawiają nam Maryję jako niedostępną, a należałoby raczej okazać, jak jest łatwą do naśladowania. Ona jest bardziej Matką niż Królową! Jak prostym wydaje mi się Jej życie”. Maryja, którą Teresa chciałaby wieścić jako kapłan, jest Królową, ale jakże wyjątkową. Zanim pochyli się nad człowiekiem, zdejmuje koronę i królewski płaszcz, by nie stwarzać dystansu swą wielkością. Przyodziewa się w szatę prostoty, ujawniając oblicze Matki.

W Maryi współistnieją w sposób doskonały dwie wielkie tajemnice: królewska godność wynosząca Ją ponad ludzi i aniołów oraz niedościgniona matczyna czułość. Ten drugi aspekt Jej niepokalanego człowieczeństwa ukazują ikony, na których Maryja przedstawiana jest jako Glykofilusa. To greckie słowo znaczy: słodko miłująca. Maryja pieści spoczywające na Jej ramieniu Dziecię Jezus, obejmując Je z prawdziwie czułą miłością, a Ono przytula swój policzek do policzka Matki. Chociaż te intymne przejawy czułości pozostaną na zawsze własnością Maryi i Jej Syna, wspólnocie Kościoła dane jest do pewnego stopnia w nich uczestniczyć. Modlitewna adoracja Słodkomiłej pozwala zobaczyć liczne barwy duchowej miłości, jaką otacza Ona poszczególnych ludzi.

Zgłębiając tę tajemnicę, św. Jan Paweł II napisał: „Macierzyństwo Maryi, jakie staje się udziałem człowieka, jest darem: najbardziej osobistym darem samego Chrystusa dla każdego człowieka. Na Dębnikach w okresie, w którym krystalizowała się sprawa mojego powołania kapłańskiego, mój sposób pojmowania nabożeństwa do Matki Bożej uległ pewnej przebudowie. O ile dawniej byłem przekonany, że Maryja prowadzi nas do Chrystusa, to w tym okresie zacząłem rozumieć, że również Chrystus prowadzi nas do swej Matki”.

Ucieczka grzesznych

Na terenie państwa żydowskiego istniały w czasach biblijnych tak zwane miasta ucieczki. Było ich sześć. Służyły za schronienie dla nieumyślnych zabójców. Ratowały życie wielu osobom, zapobiegając karze wymierzanej pochopnie przez tłum, a także przelaniu krwi przez krewnych tych, którzy zostali zabici. Uciekinier po dotarciu do jednego z takich miast musiał przedstawić jego starszyźnie, sprawującej władzę sądowniczą, swoją sprawę, otrzymując szansę na uczciwy proces.

Kościół przejął ideę zawartą w tym biblijnym prawie i odniósł ją w symboliczny sposób do osoby Maryi. Ukazuje Jej matczyne Serce jako swoiste miejsce ucieczki dla osób obciążonych grzechami, szukających schronienia przed Bożą sprawiedliwością. Idąc za tą intuicją, wierni proszą Maryję, aby zechciała być ich rzecznikiem. Jej rola jako obrońcy polega na jednaniu grzesznika z Synem poprzez wypraszanie mu łaski skruchy. Dar ten obejmuje przede wszystkim światło Ducha Świętego, niezbędne, by dostrzec i uznać własne przewinienia. Towarzyszy mu także odwaga potrzebna do wypowiedzenia ich w sakramencie pokuty. Uciekający się do Maryi musi jednak chcieć skorzystać z tych cennych pomocy. Nawet Ona, Ucieczka grzesznych, nie może zastąpić jego wolnej woli, od której zależy słowo i decyzja: „chcę”. Mówi o tym dawne przysłowie: „Pomóż sobie, a niebo ci dopomoże”.

Maryja czeka z otwartymi ramionami, by przyjąć uciekinierów tej ziemi i stać się ich schronieniem. Chce jednak zobaczyć szczery wysiłek zmierzający do zmiany życia. Tych, którzy pragną, by pojednała ich z Synem, nie może cechować beztroska, rezygnacja z wysiłku, bierność czy lenistwo. Na horyzoncie życia grzeszników Maryja pojawia się zawsze pierwsza, jak świt budzący ze snu nocy. Zapowiada nadejście nieskończonego miłosierdzia Boga. Ona objawia najczulszą strunę Jego Serca, które rozbrzmiewa zatroskaniem o każdego człowieka.
Matka ludzi

Na mocy testamentu Chrystusa umierającego na krzyżu Maryja stała się duchową Matką ludzkości. W osobie św. Jana Apostoła, który usłyszał skierowane do Niej słowa: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19, 26), Zbawiciel powierzył Jej każde ludzkie istnienie. Misja wynikająca z tego przywileju obejmuje przede wszystkim pomoc świadczoną ludziom w niełatwej sztuce kształtowania dojrzałych serc, a także prowadzenie ich do zjednoczenia z Bogiem.

Swoim duchowym oddziaływaniem Maryja obejmuje wszystkich odkupionych przez Syna, również tych, którzy wyznając inne religie, szczerze szukają Prawdy, postępując za głosem prawego sumienia. Osobliwą miłością Matka Chrystusa otacza te osoby, które Jej macierzyńską obecność przeżywają w sposób świadomy, oddając się Jej na całkowitą i wyłączną własność. Ze względu na wyjątkową relację łączącą Ją z Trójcą Świętą jest to jedyny przypadek oddania się człowieka innemu człowiekowi, który nie tylko nie uwłacza rodzicielskiej miłości Stwórcy, ale jest przez Niego chciany i pozostawiony nam w darze.

Maryja niczego nie zawłaszcza dla siebie, a aktu oddania uczy nas na swoim przykładzie. W czasie Zwiastowania odpowiedziała aniołowi słowami: „Oto ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38).

Oddała w ten sposób całą siebie odwiecznej woli Ojca. Jej ofiara ma charakter całkowity, gdyż objęła życie w każdym wymiarze: fizycznym, psychicznym, moralnym i duchowym. „Jej serce było tak szeroko otwarte jak ramiona Syna, który z krzyża wszystko do siebie przygarnął. Maryja pod krzyżem przyjęła dziedzictwo Syna i wszystkich wzięła do swego Serca” – pisze św. Teresa Benedykta od Krzyża. Im bardziej ludzki akt oddania się Jej Niepokalanemu Sercu jest świadomy i całkowity, tym szerzej otwiera drogę do szybkiego i owocnego podążania drogami świętości. Jest także wyrazem czci oddanej Bogu, gdyż Maryja jest Jego Córką umiłowaną ponad całe stworzenie.

o. Jerzy Zieliński OCD
GŁOS KARMELU NR 75