Walka duchowa

Według Wikipedii przygoda to „ryzykowne, ekscytujące przeżycie”. Można powiedzieć, iż całe życie człowieka to jedna wielka przygoda: wiele w nim sytuacji ekscytujących i ryzykownych. Najbardziej boleśnie doznajemy jednak kruchości ludzkiej egzystencji, gdy pojawiają się w nim złe doświadczenia, jak śmierć kogoś bliskiego. Wciąż z przejęciem czytamy słowa Jana z Czarnolasu (Tren VIII):

„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Urszulo, tym zniknieniem swoim!
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Wszytki w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować.”

Poeta swoją rozpacz po utracie dziecka przemienia w sztukę. Znajduje w końcu ukojenie w przekonaniu, że córka przebywa w szczęśliwym miejscu oraz że wiele cierpień ziemskich będzie jej w związku z tym oszczędzone. W takim podejściu do śmierci pomaga nam Maryja, wybawiająca nas od złych przygód. Do Niej to wołamy, by modliła się za nas w godzinie naszej śmierci – w tym najważniejszym w całym naszym życiu momencie. To wtedy starożytny nieprzyjaciel, wąż, zastawia na nas sidła. Roztacza wokół umierającego atmosferę złej przygody, która może skończyć się wiecznym potępieniem. Dlatego tak bardzo liczymy na niepojętą moc wstawienniczą Bogurodzicy. Wspomniany wyżej Jan Kochanowski jest także autorem przekładu Psalmów Dawida. W Ps 91 czytamy:

„Stateczność Jego tarcz i puklerz mocny,
Za którym stojąc na żaden strach nocny,
Na żadną trwogę ani dbaj na strzały,
Którymi sieje przygoda w dzień biały.”

Słowa natchnionego poety biblijnego ukazują Boga, który chroni nas przed wszelkiego rodzaju atakami. Kusiciel bowiem czyha nie tylko w godzinie naszej śmierci. On wciąż krąży, czekając, by zadać nam śmiercionośny cios. Można go zwyciężyć, chroniąc się za Boską tarczą. Jest nią m.in. osoba Najświętszej Maryi Panny. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort płomiennym językiem opisuje niezwykłą moc Maryi nad demonami: „Maryja jest najstraszniejszym wrogiem, jakiego Bóg uczynił przeciw diabłu… On dał jej nawet, już w raju ziemskim, chociaż nie była jeszcze w jego myśli, tak wiele nienawiści przeciw temu przeklętemu nieprzyjacielowi Boga, tak wiele zdolności w rozpoznawaniu złości tego starodawnego węża, tak wiele siły do pokonania, do obalenia i zdruzgotania tego pysznego bezbożnika, który boi się jej bardziej niż nie tylko wszystkich aniołów i ludzi, ale w pewnym sensie bardziej niż samego Boga. Nie oznacza to, że złość, nienawiść i potęga Boga nie są nieskończenie większe od tych, którymi obdarzona jest Matka Boża, ponieważ doskonałości Maryi są ograniczone; ale jest tak, przede wszystkim, dlatego, że Szatan, będąc pyszny, cierpi nieskończenie więcej, gdy zostaje pokonany i ukarany przez małą i pokorną służebnicę Boga, i jej pokora upokarza go więcej niż potęga Boga; po drugie, dlatego, że Bóg dał Maryi moc tak wielką przeciw diabłom, że one – jak nieraz były zmuszone wyznać to wbrew swej woli poprzez usta opętanych – boją się bardziej jednego tylko jej westchnienia za jakąś duszę niż modlitwy wszystkich świętych, i jednej tylko z jej gróźb przeciwko nim, niż wszystkich innych udręk”.

Walka duchowa może więc być wygrana dzięki bliskości Tej, którą nazywamy Panną chwalebną i błogosławioną. Jest chwalebna, bo chwalą Jej świętość wszyscy wierzący w Chrystusa. Oni również Jej błogosławią. Sama przecież zapowiedziała w Magnificat, iż będzie błogosławiona przez wszystkie narody! Ona, Święta Panna, co mimo macierzyństwa zachowała dziewictwo, opiekuje się szczególnie tymi, którzy najbardziej tego potrzebują. Pięknie wyraził to ksiądz-poeta Jan Twardowski w wierszu Bez kaplicy:

„Jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozostać nie umie
przeszła przez Katyń
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierzących
nie płacze
rozumie
Czy po takich słowach można jeszcze cokolwiek sensownego napisać?
Pozostaje milczenie.”

o. Bartłomiej Kucharski OCD