Święta Teresa a współczesne problemy medytacji

Św. Teresa od Jezusa pojawia się w bogatej panoramie tradycji Kościoła jako Mater spiritualium, a zwłaszcza mistrzyni modlitwy, która formuje wiele pokoleń nie tylko ze środowisk karmelitańskich.

Problemy związane z postawami religijnymi



Zafałszowane uduchowienie i zniewolenie ciałem

Założenia metafizyczne i teologiczne rezonują praktycznymi postawami, w których przejawia się również sposób prowadzenia modlitwy, jej rola i związek z życiem. Zdarza się, że jeżeli człowiek żyje pośród iluzorycznych bytów i w medytacji musi się przebijać do prawdziwego świata, to pod wpływem takich założeń może zbyt radykalnie zlekceważyć czy wręcz zanegować wymiar doczesny lub cielesny. I przeciwnie, jeśli zbyt mocno w światopoglądzie podkreśla aspekt doczesności, wówczas medytacja może okazać się metodą zwykłego umacniania sfery biologiczno-psychicznej.

Współcześnie jesteśmy świadkami obu tych zagrożeń. Z jednej strony medytacje Dalekiego Wschodu starają się za pomocą odpowiednich sposobów prowadzić do doświadczenia przekraczającego naturalne horyzonty świadomości, zawieszając w nieczytelnej próżni, a z drugiej podkreślane jest stosowanie medytacji do osiągnięcia harmonii z ciałem i kosmosem. Może to doprowadzić do swego rodzaju spirytualizacji czy idealizacji karmiącej się niezdrową transcendencją.

Odnośnie do pierwszego zagrożenia św. Teresa przypomina: “Wiedzmy, że nie jesteśmy aniołami, mamy ciało; chcieć zrobić z siebie anioła, póki się jest na tym świecie — jest to nierozumne” (Ż 22, 10). Spirytualizacja medytacji może przejawiać się w modlitewnym intelektualizmie, czyli postawie, która opiera się jedynie na teoretycznym przepracowaniu kilku kwestii, ostatecznie nie znajdując zastosowania w życiu. Św. Teresa zachęca kroczących duchową drogą: “Nie zakładajcie fundamentu na samej tylko modlitwie i bogomyślności. Bez usilnego starania się o cnoty, bez ciągłego ćwiczenia się w nich, zawsze pozostaniecie duchowymi karłami” (T IV, 9).

Spirytualizacja może przyjąć formę ucieczki od prawdy, czy to w sensie moralnym, czy duchowym. Duchowość, która nie buduje na prawdzie, niech lepiej wcale nie zaczyna modlitwy, ostrzega św. Teresa (Ż 13, 6). W sensie duchowym wymóg prawdy pojawia się w przestrzeni pokory. “Pokora nie jest niczym innym, tylko chodzeniem w prawdzie” (T VI, 10, 7). Pokorę w życiu duchowym Teresa przyrównuje do chorągwi i zadania chorążego na polu bitwy. Choć sam nie walczy, ale trzyma chorągiew, i chociażby go porąbano na sztuki, wypuszczać mu jej z rąk nie wolno. Podobnie dusze kontemplacyjne mają trzymać wzniesioną chorągiew pokory, mają znosić wszelkie ciosy, jakie na nie spadną, a same nie ranić nikogo, bo ich zadaniem jest cierpieć tak, jak cierpiał Chrystus… (D 18, 5). Sensem terezjańskiej pokory jest szczególnego rodzaju poznanie siebie, które uwalnia od małoduszności i trwożliwości (por. T I, 2). Ostatecznie Teresa wiąże prawdę z miłością: “Kto prawdziwie Boga miłuje, ten wszystko miłuje, i cokolwiek jest dobrego pragnie, i cokolwiek jest dobrego pochwala, i z każdym dobrem się łączy, i wszędzie gotów jest go bronić, i wszelką cnotę sercem obejmuje, i niczego nie kocha jeno prawdę i co jest godne kochania” (D 40, 3).

Terapia i spotkanie z Bogiem

Niewątpliwie w propozycjach pozachrześcijańskich eksponowany jest człowiek i jego rozwój duchowy, co nakłada się na antropologiczną wrażliwość kultury zachodniej i psychologiczne teorie rozwoju. Elementy technik medytacyjnych mogłyby stanowić dość poważne antidotum na stany neurotyczne, ale nie prowadzą do nawiązania kontaktu z Bogiem. Medytacja w takim kontekście może spełniać rolę terapii przeciwbólowej. Staje się po prostu wzmacniającą “kąpielą”, która uwalnia od ciężaru codzienności. Ale wtedy religia również staje się terapią. Terapeutyczne formy medytacji należy poddać ocenie, ponieważ chodzi tu o problem cierpienia, a raczej chęć ucieczki od niego. Medytację terapeutyczną można skonfrontować z rzeczywistą postawą duchową, o której wspomina św. Teresa, a której na imię przyjmowanie krzyża. “Jest to, o ile mi wiadomo reguła ogólna; znałam wiele dusz kontemplatywnych i przekonałam się, że jak inni cenią sobie złoto i kamienie drogie, tak one cenią sobie cierpienia, wiedząc o tym, że tylko one dają prawdziwe bogactwo” (D 36, 9). Modlitwa powinna wspierać człowieka duchem męstwa w znoszeniu przeciwności życia i trudu życia duchowego, a nie prowadzić do postaw asekuracyjnych czy lękowych.

Egoizm a miłość wypływająca z modlitwy

W tej materii mogą pojawiać się również niezdrowe motywacje, polegające na swego rodzaju ucieczce w medytację przed wymaganiami życia, przed świadczeniem miłości, na co również zwraca uwagę kard. Ratzinger, określając to jako ucieczkę przed trudem bycia osobą. Teresa rozciąga modlitwę na całe życie i pragnie, by było ono formowane w strumieniu odpowiedzi na miłość bliźniego. “Gdy Bóg… wyraźnie wskazuje obowiązek, którym chce, abyśmy się w danej chwili zajęły, niepięknie byłoby kazać Mu czekać i siedzieć, wpatrując się w Niego dlatego, że nam tak przyjemniej” (F 5, 5). “Byłaby to rzecz smutna, gdybyśmy nie mogli modlić się inaczej jeno schowani w kącie” (F 5, 16).

Egoizm może być związany również ze zbyt mocnym akcentowaniem ciała czy cielesności. Medytacje Dalekiego Wschodu wnoszą swoistą kulturę ciała, witalność, niemal sportową ascezę wraz ze wszystkimi mitami o wschodnich sztukach walki, dyskretnie lub niedyskretnie nadmieniając o niezwykłych zdolnościach i władzy duchowej. To nakłada się na kult ciała i seksu, indywidualizm, potrzebę osobistej przewagi nad przeciwnikami w kulturze konkurencji. Z drugiej strony budzi postawy narcystyczne.

Należy temu przeciwstawić poprzez zdrową ascezę św. Teresy. “Wygodne życie nie może iść w parze z modlitwą” (D 4, 2). Zbytnie skupianie się na potrzebach ciała, niewłaściwie ukształtowana troska o wygodne życie niszczy duchową tkankę, na której opiera się medytacja.

W niniejszym artykule zostały zasygnalizowane tylko niektóre problemy i trudności, które pojawiają się przy omawianiu medytacji, a wynikające z różnego jej rozumienia. Istnieją podstawowe rozbieżności doktrynalne, zwłaszcza antropologiczne, następnie teleologiczne, gdyż medytacje zmierzają do osiągnięcia zupełnie innych celów. Na podstawie przytoczonych punktów widzenia staje się wystarczająco jasne, że dla religii Dalekiego Wschodu medytacja nie jest modlitwą. Uogólniając kategorię “współczesnych problemów” związanych z medytacją, należy stwierdzić, że skupiają się one na kwestiach doczesnych, ześrodkowane są na wspomaganiu kondycji psychicznej i motorycznej, tak by czynić człowieka bardziej skutecznym w osiąganiu doraźnych celów. Zupełnie inny horyzont spraw prezentuje św. Teresa od Jezusa, która broni rzeczywistości nadprzyrodzonych, a medytacja stanowi ważne ogniwo na drodze do zjednoczenia z Bogiem.


Materiały z III Karmelitańskiego Tygodnia Duchowości: Święta Teresa od Jezusa mistrzynią życia duchowego. Kraków 2000.