Pismo Święte jako Słowo Boże

Na krytyki Erazma pod adresem Kościoła zdwaja modlitwy za Kościół i "heretyków". Odnawia i ożywia w sobie i swych duchowych córkach życie sakramentalne oraz podkreśla wielką wartość modlitwy ustnej i liturgicznej.

Pismo święte jako duchowy pokarm



Dla Teresy nie istniały naukowe problemy Biblii, kwestie egzegetyczne czy krytyczne. Nie znała się na ich subtelnych dystynkcjach ani nie szukała komentarzy. Brała ją jako słowo Boga skierowane do niej. Do tego stopnia je zasymilowała, że często staje się ono jej własnym wyrażeniem i cytując je, nie używa cudzysłowów. Zresztą cudzysłowów nie stosuje nawet wtedy, gdy się wyraźnie powołuje na cytat z Pisma św., np.: “Sam Pan nam mówi, że On jest drogą” i również mówi, że On jest światłością, i że nikt nie przychodzi do Ojca jeno przez Niego, i że kto ujrzał Jego, ujrzał i Ojca”. Cały cytat jest kompilacją słów Jana 14, 6; 8, 12; 14, 6; 14, 9. Teresa bierze je dosłownie i według nich kształtuje swe życie.

Pisze: “Może mi kto zarzuci, że słowa te mają się rozumieć w innym znaczeniu. O innych znaczeniach nic nie wiem; znam tylko to, które zawsze czułam w głębi duszy, że jest prawdziwe, i było mi z nim bardzo dobrze“.

W innym miejscu Święta nam tłumaczy: “Pozdrowienie Pana do Apostołów, równie jak te słowa, które rzekł do św. Magdaleny: «Idź w pokoju» (Łk 7, 50) musiały w skutkach swoich dużo więcej zdziałać niż to, co oznajmiało samo ich brzmienie. Słowo Boga do nas jest w nas czynem. (…) I wszyscy moglibyśmy je zrozumieć, gdybyśmy z własnej winy naszej nie pozbawiali siebie tego szczęścia! Słowo Jezusa Chrystusa, Króla i Pana naszego, nie może zawodzić; ale my Jemu i sobie czynimy zawód, nie starając się o należne przysposobienie siebie; nie uchylamy się bowiem od tego wszystkiego, co może nam tę światłość przysłonić; dlatego nie mając światła nie widzimy siebie w tym zwierciadle, na które patrzymy, a w którym jest wyobrażenie nasze“.

Bardzo swobodnie cytuje Teresa słowa Chrystusa na poparcie swych wywodów o zjednoczeniu z Bogiem: “Pan Jezus – nie pamiętam, w którym miejscu to napisano, modląc się z Apostołami swymi, prosił Ojca, aby wszyscy byli jedno, jako Ty, Ojcze, we Mnie, a ja w Tobie, aby i oni byli jedno w nas (J 17, 21). Powiedzcie, jaka może być większa miłość nad tę, która się w tych słowach objawia? A do tej miłości przystęp nikomu z nas nie jest wzbroniony, bo tak jeszcze mówi Pan: «A proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dla słowa ich uwierzą we Mnie» (J 17, 20). I dodaje: «Jam w nich!» (J. 17, 21). Wielki Boże! Jakże te słowa prawdziwe! Jak je rozumie dusza, gdy w tych zaślubinach duchowych widzi je sprawdzone na sobie“.

Opisując skutki łask mistycznych powołuje się Teresa na “pocałunek oblubienicy z Pieśni nad pieśniami”, na “zranioną łanię, która tu w obfitości znajduje zdroje upragnionych wód“; “tu raduje się w rozkoszach przybytków Bożych“, tu gołębica wypuszczona z korabia “natrafiła na grunt stały pośród burz i powodzi tego świata“.

Mimo że słowo Boże przenika do głębi jestestwo Teresy, czuje nie dosyt i raz po raz wzdycha: “O Jezu, kto by umiał dojść ukrytego znaczenia wszystkich, a musi być ich wiele, miejsc Pisma świętego, opisujących całą głębokość pokoju duszy!“.

Pomijamy wspomniane wielokroć cytaty z Ewangelii dotyczące Męki Pańskiej z 26 i 27 rozdziału według Mateusza, którego cytuje 109 razy, oraz scenę z Samarytanką i Magdaleną. Także fakt zmartwychwstania. Również wielokroć podkreślaliśmy, że Pismo święte było dla Teresy potwierdzeniem prawdziwości jej własnych przeżyć wewnętrznych. Swe sprawozdania duchowe kończy oświadczeniem, że uczeni teologowie, którym rękopis dała do przejrzenia, “nie znaleźli w wewnętrznych przejściach moich niczego, co by się nie zgadzało całkowicie z Pismem św.” I dodaje: “odtąd już jestem spokojna”. Własne doświadczenie podyktowało jej mocne słowa pod adresem sióstr obdarzonych przez Boga łaską słów wewnętrznych. Przestrzega je: “Choćby te słowa rzeczywiście i niezawodnie były od Boga, nie dowodzi to bynajmniej, byście wy były dobre i lepsze od innych; Bóg i do faryzeuszów mówił. (…) Każde słowo niezupełnie zgodne z Pismem Świętym odrzućcie od siebie, jako pochodzące od szatana“.

Może warto tu wyjaśnić sławny epizod z kandydatką do Karmelu w Toledo, która uparła się przynieść do klasztoru swą Biblię. Matka zareagowała spontanicznie: “Biblia, moja córko? Raczej nie wstępuj! Nie trzeba nam ciebie ani twojej Biblii. Jesteśmy tylko nieuczonymi kobietami i znamy się jedynie na przędzeniu i czynieniu tego, co nam każą!“. Jakie były kulisy tej sceny? W tym czasie – rok 1569 – czytanie Biblii w języku ojczystym było zabronione i kandydatka narażałaby Karmel na niebezpieczeństwo. Jeśli zaś miała wydanie łacińskie, to być może zbyt podkreślała swoją “uczoność”, co ją dyskwalifikowało w oczach Matki Fundatorki. Nie została przyjęta, później odpadła od wiary. Widocznie Biblia nie była dla niej życiem, jak dla Teresy, a tylko lekturą, którą samowolnie interpretowała.