Cierpienie wyciągało do mnie ramiona

24 września 1890 roku, ma miejsce welacja Teresy: zmienia biały welon nowicjuszki na czarny welon profeski: "Wszystko było całkowicie przysłonięte łzami... Nie było Tatusia, by pobłogosławił swą Królową...".

Pracuję jedynie dla Jego przyjemności (DE 16.7.6)



Nowicjuszka wchodzi coraz bardziej w swoje środowisko. Maria od Najświętszego Serca, “anioł” Teresy, wprowadza ją w zwyczaje Karmelu. Podczas Oficjum w chórze, beniaminek intonuje antyfony, recytuje wersety, czyta lekcje Matutinum, wszystko po łacinie. Kiedy wypada jej kolej, przez tydzień wypełnia swe obowiązki: dzwony i dzwonki, podawanie posiłków i czytanie w czasie posiłków.

Skądinąd, domowe prace są częścią życia karmelitanek. Niektóre wykonywane są przez całość wspólnoty, tak na przykład pranie. Siostry udają się wówczas do pralni składającej się z dwóch pomieszczeń. Teresa gorliwie przykłada się do pracy, ale nie zapomina o najważniejszym: “Twoja praca w tym życiu ma być jedynie Miłością” (P 13).

W rękopisach Teresy często jest mowa o “zajęciu”. Słowo to oznacza jednocześnie funkcję (lub “obowiązek”, “urząd”) i miejsce. “Zajęcie” powierzane jest dwóm siostrom: siostra odpowiedzialna to “pierwsza (starsza) w urzędzie”; “druga (młodsza) w urzędzie” to często nowicjuszka lub młoda profeska. Siostra Teresa od Dzieciątka przez całe życie była “drugą”.

Miejsce jest tym, w którym wypełnia się daną funkcję: pralnia, szatnia, wytwarzanie hostii, koło, malowanie… W czasie ostatniej choroby Teresy, w infirmerii, w jednej z ostatnich rozmów, matka Agnieszka od Jezusa poprosiła ją, by opisała swe zajęcia w Karmelu: “Zaraz po moim wstąpieniu do Karmelu dano mnie do naprawiania bielizny z matką podprzeoryszą; miałam nadto schody i korytarz do zamiatania… Pamiętam, że dużo mnie kosztowało, by prosić naszą mistrzynię o pozwolenie na praktykowanie umartwień w refektarzu, nigdy jednak nie uległam moim wstrętom, zdawało mi się, że krzyż na łące, który widziałam przez okno pralni, zwracał się do mnie, aby prosić o to umartwienie. Wtedy to chodziłam o wpół do piątej wyrywać chwasty w ogrodzie, z czego była niezadowolona nasza Matka. Po obłóczynach dostałam refektarz, aż do 18 roku życia; zamiatałam go i nalewałam do dzbanków wodę i piwo. Podczas czterdziestogodzinnego nabożeństwa w roku 1891, oddano mnie do zakrystii, wraz z siostrą Stanisławą. Począwszy od czerwca roku następnego, nie miałam przez dwa miesiące żadnego urzędu (…). Po tych dwóch miesiącach poszłam do koła, z siostrą Rafaela, zachowując dalej urząd malowania. Sprawowałam te dwa urzędy aż do wyborów w 1896 roku, po których powróciłam do zakrystii. W niej się rozchorowałam i wtedy to poprosiłam, by mnie dano siostrze Marii od świętego Józefa do pomocy w naprawianiu bielizny”.

Matka Agnieszka dodaje: “Teresa opowiedziała mi następnie, jak niegdyś niesłusznie uważano ją za powolną i niezbyt pilną w urzędach, do tego stopnia, że i ja temu chwilowo uwierzyłam; w rzeczy samej, przypomniałyśmy sobie razem, jak ostro ją skarciłam za to, że trzymała długo w swoim koszyku obrus nie naprawiając go. Zarzucałam jej niedbałość i myliłam się, gdyż, po prostu, zabrakło jej czasu. Tamtego dnia, nie tłumacząc się, bardzo płakała widząc, że jestem smutna i niezadowolona. Jakże to możliwe! Powiedziała mi jeszcze, jak wiele cierpiała w niektórych okolicznościach, gdym była starszą w refektarzu, a ona nie mogła mi, jak niegdyś, otworzyć swej duszy, bo przez umartwienie nie prosiła na to o pozwolenie, lub też dla innej jakiejś przyczyny… Do tego doszło, że już mnie nie znałaś…, dorzuca Teresa. Mówiła mi jeszcze, jaki gwałt musiała sobie zadawać, by omiatać z pajęczyn celę świętego Aleksego sobie powierzoną (miała wielki wstręt do pająków), i opowiadała mi inne szczegóły, świadczące o jej wierności we wszystkim i jak wiele cierpiała, chociaż nikt się tego nie domyślał” (DE 13.7.18).

Jest jeszcze jedno zadanie oczekujące Teresę: “Ach! Jakże byłabym szczęśliwa, gdybym umiała malować… Ku wielkiemu zdziwieniu sióstr zaczęłam malować i Dobry Bóg umożliwił mi skorzystanie z tych lekcji, których udzielała mi droga matka Agnieszka” (A 81r-v).

Stopniowo, po wyborze swej siostry na przełożoną, Teresa zajmować się będzie malowaniem, rezygnując z innych urzędów: iluminowaniem, malowaniem obrazów religijnych i ornamentów kościoła. Latem 1893 roku, Teresa namaluje fresk na murze kaplicy chorych. Fresk ten otacza tabernakulum, w którym kapelan, w dni adoracji, wystawia monstrancję.

Kiedy, 20 lutego 1893 roku, siostra Agnieszka od Jezusa wybrana zostaje na przeoryszę, nie może dłużej zajmować się organizacją świąt; zwłaszcza, że główne święta dotyczą przeoryszy! Matka Agnieszka zdaje się zatem na swą siostrę Teresę: “Bóg pozwolił, bym pisała wiersze i układała przedstawienia, które by się podobały” (A 81v). Zdaniem najpoważniejszych krytyków, młoda zakonnica ma prawdziwy talent poetycki, mimo że nigdy nie kształciła się głębiej w tym kierunku. Sama wyjaśni to następująco: “Nasz Umiłowany nie potrzebuje naszych pięknych myśli ani naszych wspaniałych dzieł. Jezus nie przyszedł szukać na ziemi mądrości ani talentów”. W istocie, w sobie oddaje całe miejsce Bogu. Świętość? Oto jej arcydzieło!

Teresa przedłuża zatem tradycję Karmelu: tradycję wyrażania w poetyckiej formie uczuć duszy, głębokich poruszeń wewnętrznego życia. Przykład tego dali jako pierwsi, w swych “glosach” duchowych, święta Teresa z Avila i święty Jan od Krzyża. W tym duchu właśnie Teresa powołana zostaje do pisania poezji uświetniającej kościelne święta, rocznice, profesje.