Jeden święty nie od razu rozumie drugiego

Święte nieporozumienie

Francuskie wydanie Dziejów duszy ukazało się dokładnie w rok po śmierci świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, 30 września 1898 r., wzbudzając zachwyt wśród duchowieństwa i osób świeckich. Jeden z dwóch tysięcy egzemplarzy trafił wtedy do rąk karmelitanek bosych w Przemyślu. Siostry, zauroczone postacią młodej Teresy, poprosiły wówczas klasztor w Lisieux o pozwolenie na tłumaczenie, a po jego otrzymaniu przystąpiły niezwłocznie do opracowania przekładu. Niestety, ich zapał został wkrótce powstrzymany powściągliwością ojca Rafała Kalinowskiego, przełożonego karmelitanek bosych w Galicji. Uznał on, że “książka robi bardzo dobre wrażenie, ale jest trudna do przełożenia na język polski”, gdyż – jak pisał w dalszym ciągu w swoim liście – “jest rzeczą prawie niemożliwą oddać w innym języku całą gamę wyrażanych tam uczuć”. Ojciec Rafał nawiązywał w ten sposób do sentymentalnego stylu pierwszego rękopisu Teresy. Jednak z biegiem czasu wycofał on swoje zastrzeżenia. W 1902 roku w liście do karmelitanek w Lisieux napisał on, że ta “mała święta” w niezwykły sposób trafiła do jego serca. W tym samym roku Dzieje duszy ukazały się w języku polskim nakładem księgarni świętego Wojciecha w Poznaniu.

Święty Rafał Kalinowski
List do sióstr karmelitanek bosych w Lisieux

Wadowice, 9 października 1902 r.


Zadośćuczynienie

Przewielebna Matko,

Nagłówek tego listu wskazuje na obowiązek naprawienia pomyłki popełnionej przeze mnie wobec Waszej małej świętej, siostry Teresy od Dzieciątka Jezus. Dwa czy trzy lata temu, gdy mi przedstawiono rękopis z polskim tłumaczeniem życia tego kwiatka Karmelu, pozwoliłem sobie zauważyć, że język naszego kraju nie odpowiada zupełnie stylowi oryginału i że czytanie tłumaczenia niesmak może sprawić. Było to jakby powstrzymanie apostolstwa tej Bożej wybranki. Musiała ona wziąć to sobie do serca i w rewanżu nie tylko potrafiła zadziałać tak, że wspomniane tłumaczenie zobaczyło światło dzienne, ale co więcej zabrała się wprost do mojej osoby. Jakiś tydzień temu wróciłem do celi, a moją duszą miotały wewnętrzne udręki niczym fale wzburzonego morza, i nie wiedziałem, gdzie szukać schronienia. I oto mój wzrok pada na francuskie wydanie życia tej siostry mścicielki […]. Otwieram książkę i napotykam poemat “Żyć miłością”. Nagle burza się uspokaja, spokój powraca, coś nieopisanego ogarnia mnie całego i przemienia mnie dogłębnie. Ta pieśń stała się dla mnie łodzią ratunkową, podczas gdy najmilsza siostra ofiarowała się za sterniczkę. Muszę więc dzisiaj stwierdzić, że jej obietnica: “Moim niebem będzie dobrze czynić na ziemi… Po mojej śmierci ześlę deszcz róż” – rzeczywiście się spełniła.

Rafał od świętego Józefa, karmelita bosy
Wikariusz Prowincjalny Karmelitanek Bosych w Galicji