Historia zabłąkanej kuli

Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. W sierpniu natknąłem się na historię, która potwierdza prawdziwość tego dictum. Historia opowiada jak w przedziwny sposób kula z zardzewiałego kałasznikowa, wystrzelona w kaplicy pod figurką Dzieciątka Jezus, trafiła na szyję tej figury w Karmelu Dzieciątka Jezus w Gitega. Żywą pamięcią tej trajektorii miłosierdzia jest siostra Florence, która kulę tę w sobie nosiła.

To również historia młodego złodzieja, który szukał z bronią w ręku pieniędzy w klasztorze karmelitanek, a o dziwo, znalazł modlitwę sióstr, własną śmierć i zbawienie, jak gorąco wierzy cała wspólnota. Siostra Florence, po kilku latach intensywnych terapii, porusza się już o jednej kuli. Na twarzy nie widać jednak grymasu, tylko poczucie misji.

Wierzyć i żyć w przekonaniu, że przyczynia się do zbawiania innych, to najgłębszy sens życia duchowego. Powłócząc nogami, czy biegając jak kozica, ważne, by robić to dla innych.

Cała historia w najnowszym Głosie Karmelu, zapraszam do poznania historii zagubionej kuli.

Święta Afryko, módl się za nami.

o. Maciej Jaworski OCD
Butare, 31.10.2017