Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 60: do rodziny, Tomsk, 12/24.XI.1864



Modlitwy Wasze szczególniej oddziałują na moje usposobienie: związek mój z Wami staje się coraz bardziej duchownym, jakby już żadne nicie ziemskie nas ze sobą nie wiązały. W chwilach, kiedy osobliwie doznaję miłych wrażeń pociechy ziemskiej, kiedy list od Was odbiorę, stawię sobie w myśli położenie moje: jeżeli bym wszystko, a wszystko na ziemi utracił i stał się istotnym nędzarzem – dziwne, że na tę myśl nic we mnie nie zadrga. – Świat wszystkiego mnie może pozbawić, ale zostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa, w niej się da streścić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei. – Boże, jakim skarbem obdarzasz tych, co w Tobie ufność swą całą pokładają!