Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 189: do rodziny, Irkuck, 15/27.VI.1872



Nieraz myślę o spotkaniu (jeżeli Bóg łaskawy da takowe) z Rodzicami; Mama stanowczo mnie nie pozna, bo uważam z listów, że ma mnie zawsze za dawnego. (…) Nie mogę jednak skarżyć się na mój tu los; jeżeli mam pragnienie wyjazdu, to głównie ze względu na Was, Najdrożsi Rodzice, i na możność, przy pomocy Bożej, ujęcia w porządek, trochę rozproszonego po różnych krańcach świata, życia.

– Tu żywot wprawdzie skromny, ale równy, blisko ołtarza Pańskiego; od niejakiego czasu ks. Proboszcz zachęcił mnie do codziennego przyjmowania Pana Jezusa, co z rozkoszą czynię; czasami i bliźnim Bóg pozwoli być pożytecznym; a jeżeli stan bliski ubóstwa, czasami choroba, oddalenie od swoich lub jakie jednorazowe nieporozumienie zachmurzą widnokrąg – jest przynajmniej co ofiarować Bogu za tyle łask doznanych.