Fragmenty listów z zesłania: Rafał Kalinowski, Listy, Lublin 1978

Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.

List 58: do rodziny, Dubrowna, 23.X.1864



Smutny jest stan naszej młodzieży wygnanej – główną cechą próżniactwo z konieczności, a za próżniactwem wszelkie zło, a lekarstwa na to nie ma. Oby też Bóg wejrzał na nas i łaską swoją wsparł tyle ludu pozbawionego wszelkiej pomocy religijnej i umysłowej.

(…) Droga Mateczka ma mię, jak uważam z jej listów, za bardzo doskonałego, daleko mi do doskonałości; naturę mam złą i zepsutą, Bóg mi tylko dał uznanie mojej nędzy i to uważam za jedyną moc moją. Duchownej rady mam ciągłą potrzebę, brak takiego spowiednika jak ojciec Felicjan jest dla mnie niczym niepowetowaną stratą. – W modlitwie szukam wsparcia, ale tak trudno o samotność, że skupienie ducha jest prawie niemożnością. Jedna tylko wiara w Łaskę Bożą, która sama przychodzi w potrzebie, utrzymać może w spokoju ducha.