Dynamizm i kontemplacja – Synteza Segovii

Jan od Krzyża powraca wreszcie do Kastylii. To są jego rodzinne strony, odpowiadające jego temperamentowi, do których od dawna tęsknił, odkąd posłuszeństwo i przeznaczenie więziły go pośród drzew oliwkowych Andaluzji.

W toku prac



Jan od Krzyża ma już projekt, ogród, tony kamienia i fundatorkę. Pozostaje mu tylko rozpocząć pracę. Nie cofa się. przed trudnościami, przykrościami i kłopotami związanymi zazwyczaj z tego rodzaju pracą. Towarzysze ojca Jana są pełni podziwu dla jego wielkiego zapału do pracy oraz zadowolenia w miarę jak budowa postępuje; zauważa się “przyjemność”, jaką w tym znajduje, mówią nam świadkowie.

O. Jan Ewangelista, towarzyszący mu z Granady, zna jego zamiłowania, które ujawniły się już w poprzednich latach: ogród, klasztor, akwedukt w Granadzie. Ale widzi go tak rozentuzjazmowanego pracami w Segovii, że mówi mu wprost: “Mój Boże, ojcze Janie, jakże bardzo lubi Ojciec przebywać wśród wapna i kamieni”. Odpowiada mu przeor: “Synu, nie dziw się temu, bo kiedy znajdę się pośród tych rzeczy, mam mniej problemów, niż gdy przebywam z ludźmi” (Alonso od Matki Bożej).

Jan od Krzyża zasługuje w pełni na tytuł protagonisty. Musimy jednak pamiętać, że inicjatywa pochodzi od wielu: rada generalna, prowincjał Kastylii… Ale nic nie wiemy o tym, by ktokolwiek z nich pracował w kopalni kamienia, wyrabiał cegły, przewoził materiały budowlane. Tylko ojciec Jan, poeta, mistyk, człowiek najsubtelniejszego ducha, pracuje mieszając zaprawę.

Mobilizuje pół świata, aby budować. W pierwszym rzędzie wciąga członków wspólnoty, zdolnych i ochotnych do pracy. Wśród swoich współbraci znajduje siedmiu „godnych podziwu mistrzów i wspaniałych robotników, którzy nie tylko projektują i przygotowują pracę, ale sami pracują, każdy za dwóch albo za trzech”. Czasem cala wspólnota przykłada się do prac najcięższych i do przewożenia kamieni.

Ale i to nie wystarcza. Przeor musi szukać wszędzie pomocników i materiałów, zakupywanych lub otrzymywanych w darze, wymyślając różne sposoby, by zmniejszyć ich koszty. “Niektórzy robotnicy jedli i nocowali w klasztorze, bo tak byli mniej opłacani; innym zaś dawano w tym celu chleb. Czasami sędzia posyłał więźniów do pracy w klasztorze. Mieszkańcy Zamarramala przynosili darmowo wiele drewna do pieców wapiennych, a nie brakowało też jałmużny w pieniądzach… Król ofiarował dachówki z alkazaru oraz wiele materiału budo wlanego” (Silverio de S. Teresa).

Dobrze jest czasem przytoczyć te szczegóły, aby nie ulec naiwnemu przekonaniu, że Jan od Krzyża budował swoje klasztory samą modlitwą i pięknymi słowami, oddając się kontemplacji krajobrazu. Życie ludzkie ma swoje nieuniknione wymagania, od których nikt nie jest wolny, nawet mistyk. Właśnie on, który przyrzekł sobie w Granadzie, że nie złoży ani jednej wizyty grzecznościowej, ani nie pójdzie prosić o jałmużnę, będzie musiał teraz wielokrotnie odwiedzać domy segowiańskiej szlachty, by prosić o pomoc. Pałace nie są jego ulubionym środowiskiem, ale musi robić wszystko, aby spełnić powierzone mu zadanie.

Nie zobaczy planów w pełni zrealizowanych, jednakże będzie mógł ujrzeć klasztor prawie na ukończeniu, a budowę kościoła mocno posuniętą naprzód.