Dynamizm i kontemplacja – Synteza Segovii

Jan od Krzyża powraca wreszcie do Kastylii. To są jego rodzinne strony, odpowiadające jego temperamentowi, do których od dawna tęsknił, odkąd posłuszeństwo i przeznaczenie więziły go pośród drzew oliwkowych Andaluzji.

Ambitne projekty



Praca fizyczna nie zajmuje całego serca ojca Jana. Jednakże poświęca jej tyle czasu, zmysłu artystycznego, zainteresowania, troski, że wydawał się być zawodowcem. Tutaj znajduje okazję do wykazania swoich umiejętności i kompetencji. Wie, że wysłano go tu między innymi dla zrealizowania ambitnych planów. Będzie musiał zająć się budownictwem.

Postanowiono, że klasztor w Segovii będzie jednocześnie siedzibą rady generalnej, nowicjatu i kolegium filozoficznego. Na razie bracia zamieszkują budynek wilgotny i zniszczony, nabyty od Trynitarzy. Trzeba więc pomyśleć nie tylko o naprawie i poszerzeniu, ale również o budowie nowego pomieszczenia. W czasach ojca Jana i aż do połowy XIX wieku koryto rzeki Eresma zajmowało praktycznie całą szerokość dzisiejszej alei Fuencisla, tworząc zatoczkę w jej łuku. Pozostawało tylko miejsce na drogę, która przebiegała obok murów klasztoru i kościoła Fuencisla. Ówczesny autor, uczeń Jana od Krzyża, tak pisze o tym kościółku: “Służył za kapliczkę tym, którzy wyjeżdżali lub wjeżdżali do miasta z tej strony, gdzie wspomniane skały i rzeka Eresma pozostawiają wystarczającą przestrzeń dla drogi, która dziś, jak i zawsze, była jedną z najbardziej uczęszczanych z tej racji, że jest główną drogą prowadzącą do najważniejszego i najbogatszego regionu Starej Kastylii” (Hieronim z Alcalá).

Zrozumiałe jest więc odejście Trynitarzy i postanowienie przeniesienia klasztoru na inne miejsce. Nowy i obszerniejszy zbudowano nieco wyżej, na terenie suchym. Uniknięto w ten sposób zbytniej bliskości rzeki, ulicznego hałasu i ścieków gromadzących się w dolinie. Mógł on pomieścić około pięćdziesięciu zakonników.

Był okolony nie tylko rzeką i drogą, ale również częścią ogrodu. Ogród potrynitarski obejmuje aktualnie uprawiany teren w kierunku Fuencisla.

Mur ogrodzeniowy biegł dalej w kierunku zbocza, pozostawiając na zewnątrz “las penas grajeras” (“skały kruków”, nazwane tak z powodu ptaków, które tam zakładają swe gniazda), i załamywał się w prawą stronę, poniżej płaskowyżu, który istnieje do dziś, w środku zbocza. Na zewnątrz pozostaje skalista równina oraz cała górna część ogrodu.

Inne też uzależnienie niepokoiło poważnie Bosych. Wokół posiadłości klasztornych, w połowie wysokości obecnego ogrodu, przebiegała droga dla przeprowadzania bydła, która ciągnęła się przez równinę, biegnąc poniżej “skał kruków” (penas grajeras) i powyżej kościoła Fuencisla, dochodząc aż do pastwisk. Ciągłe przepędzanie bydła i trzód oznacza nieustanny ruch, bardzo przykry dla zakonników. Było to tym bardziej dokuczliwe, że pasterze urządzali sobie nocleg w grotach “skał kruków”, a byli to ludzie hałaśliwi i nieporządni. Nabywając więc obszar skał i górną część ogrodu uzyskano tym samym potrójną korzyść: miejsce pod klasztor, kopalnię skał budowlanych i od chwili przejęcia na własność drogi i równiny ustało przeprowadzanie bydła.