Czubek czy centrum?

Bóg nie jest wartością jedną z wielu, a przynajmniej nie powinien nią być. W piramidalnym systemie wartości wcale nie chce zajmować jego czubka. Jaki byłby to Bóg, który zadowoliłby się najwyżej położonym miejscem w życiu człowieka – miejscem najszlachetniejszym, ale ostatecznie miejscem bardzo ciasnym? Pragnienie Boga jest zupełnie inne. On nie tyle chce znaleźć się na szczycie ludzkich wartości. Nie na to czeka. On chce być w centrum ludzkiego życia. A to ogromna różnica. Postawić Boga na szczycie własnych wartości to tak, jakby zapaloną lampę umieścić na wierzchołku wysokiej piramidy. Jej światło oświecałoby całą okolicę, byłoby szczególnie widoczne, szczególnie ważne, będąc ulokowane w najwyżej położonym miejscu, ale sama piramida pozostawałaby w mroku, bo jak to mówią najciemniej jest pod latarnią. Bóg aspiruje do czegoś zupełnie innego. Chce być w centrum ludzkich myśli, działań, uczuć, pragnień i trosk. Nie tyle tym, komu będą one podporządkowane, ale tym, który będzie w nich uczestniczył, który będzie w nich obecny. Chce być jak światło umieszczone wewnątrz piramidy, które rozświetla najdalsze jej zakamarki, które przenika wszystko to, co się w niej znajduje.

Przykazanie miłości Boga z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił właśnie to oznacza (por. Mt 22,34-40). Oznacza przesuwanie Boga z peryferii swego życia, z czubka swej piramidy wartości, w sam środek tego życia: w środek miłości, w środek wysiłków, w środek myślenia. Nie wystarczy dawać Bogu najlepszych części swego serca, niczym owego czubka piramidy. Nie wystarczy dawać Mu najcenniejszych chwil swego życia, ani najbardziej wartościowego czasu swego dnia. To za mało, za mało dla tego Boga, który chce człowieka całego, który tak bardzo kocha, że pragnie wszystko z nim dzielić.

Ludzie, którzy doświadczyli w swym życiu prawdziwej, głębokiej miłości mogą, choć trochę zrozumieć tę tęsknotę Boga za człowiekiem. Bo przecież to właśnie u osób zakochanych słyszy się tak czułe wyznania skierowane do drugiej, ukochanej osoby: jesteś moim życiem, jesteś moim wszystkim.

Bóg nie zadowala się tylko częścią ludzkiego serca, tylko czubkiem jego życiowej piramidy. On tęskni za wszystkim, czym człowiek żyje, czym człowiek jest. Stąd czeka, aż człowiek będzie dzielił z Nim coraz więcej kawałków swego życia: nie tylko tych pięknych i szlachetnych, ale również tych paskudnych, wstydliwych. Oto przecież chodzi w miłości. Bóg pragnie dzielić z człowiekiem zarówno jego radość jak i smutek, wzloty i upadki, sukcesy i porażki, doświadczenie samotności i kochania. Mogę przecież każdego dnia do Niego mówić: oddaję Ci ten poranek, oddaję Ci moje zaspanie, oddaję Ci moją słabość, oddaję Ci moje plany na ten dzień, moje tęsknoty, moją samotność i moje zadowolenie. Jak inne staje się życie, kiedy jest dzielone z Bogiem? Jak inne staje się życie, kiedy jest przeżywane z Nim, kiedy On jest w centrum, kiedy pozwala się Mu, by był obecny ze mną zarówno w pracy, jak i podczas odpoczynku, w smutku, jak i w radości? Bóg bardzo na to liczy, a takie oddanie się Jemu daje wielki pokój. Bo jeśli dzielę z Nim wszystko, co posiadam, wszystko, co przeżywam, to nie muszę się już o to martwić. On sam bierze na siebie troskę o mnie, a to niweluje nieznośne napięcie, że wszystko w tym życiu ode mnie zależy.

Błogosławieni są Ci, który swoje życie, swoje myśli, słowa, czyny, pragnienia i wszystko to, co w sercu mają, również własny grzech i błędy dzielą z Bogiem. Błogosławieni są, bo Jego światło przeniknie każdą ich ciemność, ogrzeje każdy chłód ich serca, da poczucie bezpieczeństwa nawet pośród największych burz. Błogosławieni są, bo mogą żyć bez obawy o własny los, świadomi, że ich sprawy, ich życie, ich serca są w rękach osoby, która bardzo ich kocha.

o. Jakub Przybylski OCD