Chrystus w doświadczeniu duchowym Teresy od Jezusa

Pierwsze doświadczenie Człowieczeństwa Chrystusa — jak się wydaje, przede wszystkim o charakterze estetyczno-afektywnym — miała św. Teresa w 1554 lub 1555 roku w klasztorze Wcielenia w Awila. Jej biografowie uznają je za przełomowy moment w jej drodze do zjednoczenia z Chrystusem.

Doświadczenie uwielbionego Człowieczeństwa Chrystusa



Pierwsze doświadczenie Człowieczeństwa Chrystusa — jak się wydaje, przede wszystkim o charakterze estetyczno-afektywnym — miała św. Teresa w 1554 lub 1555 roku w klasztorze Wcielenia w Awila. Jej biografowie uznają je za przełomowy moment w jej drodze do zjednoczenia z Chrystusem. Chodzi tu mianowicie o doznany wstrząs i swoiste nawrócenie na widok pozostawionego w kaplicy obrazu Ecce homo, który do dziś przechowywany jest w tymże klasztorze. “Obraz ten — jak pisze św. Teresa — przedstawiał Chrystusa, całego okrytego ranami, tak wiernie oddanego, że na jego widok dusza moja wstrząsnęła się do głębi…” (Ż 9, 1). Od tej pory męka Zbawiciela, a zwłaszcza Jego samotność na modlitwie w Ogrójcu, stała się dominującym tematem jej modlitwy i rozmyślania.

Inne ważne doświadczenie, które zapowiadało stopniowe odkrywanie piękna Chrystusowego Człowieczeństwa, miało miejsce w drugiej połowie 1559 roku. Gdy Inkwizycja wydała zakaz czytania książek religijnych w języku kastylijskim, Teresa doznała wielkiego smutku z powodu braku treści do rozmyślań. Wówczas Pan powiedział do niej: “Nie martw się. Ja tobie dam księgę żywą”. W kilka dni później zrozumiała, że tą “księgą żywą” jest sam Chrystus. W jej komentarzu do tego zdarzenia czytamy: “[…] tyle znalazłam przedmiotu do rozmyślania i do zatapiania się w tym, co oglądałam i z taką miłością Pan zajął się mną, w różny sposób mnie nauczając, że książek już rzadko kiedy albo wcale nie potrzebowałam. On sam w boskiej łaskawości swojej był mi księgą prawdziwą, w której widziałam zapisane prawdy Jego. Błogosławiona ta księga, z której pozostaje w duszy poznanie co czytać, co czynić powinna, tak głęboko wyryte, iż tego, co poznała, zapomnieć nie może!”(Ż 26, 5).

Bezpośrednim skutkiem tej wstępnej obietnicy — jak pisze św. Teresa — było trwające przynajmniej kilka dni doświadczenie obecności Zbawiciela inspirujące zarówno do ustawicznej modlitwy wewnętrznej, jak i do starannego wykonywania wszystkich czynności.

Niebawem przyszły kolejne doznania obecności Pana, stopniowo odsłaniające Jego Człowieczeństwo. Mistyczka pisze: “Pewnego dnia, gdy byłam na modlitwie, podobało się Panu ukazać mi w sposób widoczny same tylko ręce swoje, a był to widok tak zachwycający, że nie mam słów na opisanie go. […] W kilka dni później ujrzałam Boskie Jego oblicze, które mnie pięknością swoją jakby całe pochłonęło” (Ż 28, 1).

Z przytoczonych tu zdań wynika, że dokonywała się stopniowa kondescendencja (zstępowanie) piękna i tajemnicy Chrystusowego Człowieczeństwa. Dopełnieniem tego procesu był najprawdopodobniej dzień Nawrócenia św. Pawła (25 stycznia) 1561 roku, kiedy św. Teresa podczas Mszy św. doświadczyła obecności całego Chrystusa w Jego zmartwychwstałym Człowieczeństwie, zgodnie ze znanymi jej graficznymi przedstawieniami, “pełne niewypowiedzianego wdzięku i majestatu”. Dla ścisłości opisu Święta dodaje: “[…] chociażby w niebie nie było innej rozkoszy dla oczu, niż widok tej wielkiej piękności ciał uwielbionych, a zwłaszcza Człowieczeństwa Pana naszego Jezusa Chrystusa, to jedno już byłoby niewypowiedzianą chwałą i szczęśliwością” (Ż 28, 3).

Dalszy ciąg opisu tego doświadczenia, któremu poświęca całe dwa rozdziały swej autobiografii, wyraźnie przypomina scenę Przemienienia na Górze Tabor lub to, czego doświadczył św. Paweł pod Damaszkiem — twierdzi Jesús Castellano Cervera. Chrystus objawia się bowiem jako Światłość, która jednak nie oślepia; blask pełen przedziwnego wdzięku i słodyczy. “Jest to światło tak różne od tego światła ziemskiego, że w porównaniu z jasnością i świetnością, z jaką się ono oku przedstawia, jasność słońca wydaje się ciemna, i już by się nie chciało na nie patrzeć. […] Jest to światłość, która nie zna nocy; zawsze jest światłością i nic jej zaćmić nie zdoła” — pisze Doktor Kościoła językiem na wskroś biblijnym i liturgicznym (Ż 28, 5).

Przedmiotem tego niezwykle angażującego Mistyczkę doświadczenia w sferze przede wszystkim afektywnej jest — jak widać — Chrystus Zmartwychwstały w swoim uwielbionym Ciele. “[…] jest to Jezus Chrystus żywy, okazujący się Człowiekiem zarazem i Bogiem, nie jakim był leżąc w grobie, ale jakim wyszedł z grobu po swoim Zmartwychwstaniu” (Ż 28, 8).

Od tego czasu Teresa przez ponad dwa i pół roku cieszy się bardzo częstym doświadczeniem obecności Chrystusa w Jego Człowieczeństwie. Każdy szczegół uwielbionego Ciała jest przedmiotem jej zachwytu i kontemplacji. “Gdy mówił do mnie — pisze Święta — wpatrywałam się w tę wspaniałą piękność Jego i w te Boskie, wdziękiem niewypowiedzianym jaśniejące usta, z których szły słowa Jego słodkości pełne, niekiedy i surową powagą groźne. Gorąco pragnęłam dopatrzyć się koloru Jego oczu i ich kształtu, abym je opisać mogła, ale nigdy tej łaski nie dostąpiłam…” (Ż 29, 2).

Potem następuje stopniowe zanikanie tego typu przeżyć na rzecz doskonalszego udzielania się Pana. Polegało ono na odczuciu wielkiej miłości do Zbawiciela, tak iż mogła napisać: “Widziałam siebie umierającą z pragnienia oglądania Boga, a nie wiedziałam, gdzie szukać tego życia jak chyba w śmierci. […] Żadna rzecz nie mogła zaspokoić żądzy mojej; sama w sobie jakoby nie mogłam się zmieścić i prawdziwie takie miałam uczucie, jakby mi kto duszę wydzierał” (Ż 29, 8).

Opisana tu tęsknota za Chrystusem stopniowo doprowadziła Mistyczkę do doświadczenia tajemnic zbawczych, głównie związanych z Męką Chrystusa i Eucharystią, gdzie element uwielbionego Człowieczeństwa odgrywa już rolę drugorzędną i jakby naprowadzającą na samą istotę doświadczenia duchowego, jakim jest pełnia zjednoczenia z Chrystusem-Oblubieńcem.