Brudny piekarnik

Nikogo nie dziwi, że jabłka nie dojrzewają na drzewach przez jedną noc. Obsiane na wiosnę pole nie wydaje plonu na następny dzień. Potrzebny jest czas, a z nim cierpliwość. Na zmiany potrzeba czasu, nieraz bardzo wiele czasu. Choćby człowiek chciał, to nie przyspieszy pewnych procesów. To nieunikniona niedogodność życia na ziemi.

Człowiek często nie potrafi pogodzić się z tym, że przemiana własnego serca też wymaga bardzo wiele czasu. Chciałby widzieć w sobie szybkie zmiany. Chciałby, aby przyszły one bez pracy, bez potu i zmęczenia, no i z dnia na dzień. Nie ma szybkich i łatwych zmian, jeśli chodzi o ludzkie serce. Jeśli ktoś przyzwyczaił się do używania wulgaryzmów, to nie przestanie ich używać z dnia na dzień, choćby bardzo się starał. Jeśli ktoś przyzwyczaił się leniuchować, kłamać czy cokolwiek innego robić, to będzie potrzebował wiele czasu, aby ujrzeć owoce przemiany. Św. Jakub w swoim liści nawoływał: „trwajcie cierpliwie bracia, tak jak rolnik, który czeka cierpliwie na plon ziemi” (Jk 5,7). Obieranie sobie dobrych postanowień to wspaniała rzecz. Jednak wielu zniechęca się brakiem szybkich rezultatów. A nie ma nic dziwnego, w tym, że skoro podejmuję jakieś postanowienie, to pomimo wysiłku będę doświadczał porażek. Nic w tym dziwnego. Byłoby raczej czymś dziwnym gdyby człowiek nienagannie je wypełniał.

 Każde wyznanie grzechów w spowiedzi penitent kończy słowami: „więcej grzechów nie pamiętam, serdecznie za nie żałuje i obiecuję poprawy czy postanawiam się poprawić”. I oby rzeczywiście to postanowienie było obecne przy każdej spowiedzi, by spowiedź nie ograniczała się do oskarżenia samych siebie i by po niej nie wracać do własnego błotka. Jeśli jednak podejmę się postanowienia poprawy to na wstępie warto uznać, że trwała poprawa nie nastąpi w krótkim czasie, potrzeba będzie wiele czasu i cierpliwości. Niestety ludzie często tracą cierpliwość wobec samych siebie. Bóg jest wobec nich bardzo cierpliwy, a oni sami tracą cierpliwość wobec samych siebie. Zniechęcenie jest nieraz stałym usposobienie wielu penitentów. Wielu wierzy, że zmiany są możliwe, ale niewielu umie na nie cierpliwie czekać, znosząc własną słabość, słabość innych. „Za przykład wytrwałości i cierpliwości bierzcie przykład proroków” (Jk 5, 10),  pisze św. Jakub. Dlaczego? Oni, bowiem czekali na zmiany losu swojego narodu dziesiątki lat. Wiedzieli, że Mesjasz przyjdzie, ale aby się narodzić, w ustalonym rzez Boga czasie musiało przeminąć wiele pokoleń, musiało dojrzeć łono Izraela.

Serce człowieka czasami przypomina brudny piekarnik. Jest czymś niezwykle ważnym by człowiek, przyznał się przed samym sobą, że zapuścił swoje serce, że nagromadził się w nim jakiś brud, czasami gruba warstwa brudu. To się zdarza, to jeszcze nie dramat. Trzeba będzie zakasać rękawy i wziąć się do pracy.  Praca będzie wymagała sporo czasu i nie mało cierpliwości. Podjęcie postanowienia wyczyszczenia czegoś w życiu, to już coś bardzo ważnego, ale wytrwanie w nim – to dopiero zapewnia sukces.  Znużenie i zniechęcenie u jednych przychodzą szybciej u innych później – bądź, co bądź dotkają wszystkich. Wyskrobanie brudu z drzwiczek piekarnika ostatecznie niewiele zmienia. Przy każdym pieczeniu spalenizna starych resztek będzie przesiąkała przez nowe dania. Jeśli ktoś się zniechęci czyszczeniem własne serce z grzechu i zaprzestanie dalszej pracy, to nie doświadczy nowego smaku życia. Choć dobre i to, że co nieco wyczyścił.

Potrzeba cierpliwości przy czyszczeniu własnego serca, potrzeba założyć sobie, że zniechęcenia przyjdą, potrzeba ponawiać dobre postanowienia za każdym razem, gdy dopada zniechęcenie, aby tym większa nie była frustracja. Św. Teresa pisała: „cierpliwością wszytko zdobędziesz”. Tej cierpliwości potrzeba szczególnie w pracy nad własnym sercem. Serce nie stanie się z dnia na dzień wolne od grzechu, który był nałogiem. Przemiana to długi proces. Byleby nie poddawać się zniechęceniu, ciągle podejmować nowe próby. Nawet jeśli przyjdzie irytacja samym sobą, gniew na siebie, czy znużenie i smutek – to nic, to normalne, byleby nie zaprzestawać pracy, nie rezygnować z dobrych postanowień. Piekarnik można wyczyścić nawet z wieloletniego brudu, serce też. Tym bardziej, że Jezus nie zostawia człowieka samego w tej brudnej robocie. Chce człowiekowi pomóc i nie zakłada do tego białych rękawiczek, jest gotowy wybrudzić się ludzkim grzechem, aby tylko zaprowadzić czystość w sercu ludzkim. „Bóg dochowuje wierności” (2 Tym 2, 13) w tej pracy. „Pokrzepcie ręce osłabłe, mówi prorok Izajasz, wzmocnijcie omdlale kolana. Powiedzcie małodusznym, odwagi!” (Iz 35, 4). Podnieście spuszczony wzrok, nabierzcie nadziei – Bóg troszczy się o Was i Wam dopomoże. Nie bójcie się. Z Nim można na nowo zaprowadzić pokój i szczęście we własnym sercu, bo On jest Bogiem, dla którego wszystko jest możliwe.

o. Jakub Przybylski OCD