Bóg rozmnaża moje NIC i karmi nim innych

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. (…) Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał.

Czasami wydaje ci się, że wyzwania, przed którymi stawia cię życie są zbyt wielkie. Niejednokrotnie przerastają one twoją wiedzę i doświadczenie, twoje możliwości i talenty. Lecz aby zrozumieć jak z takiego NIC, za które być może się uważasz, Bóg może uczynić bardzo wiele, wczytaj się w krótkie myśli św. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Małego Nic, jak się nazywała):

Ale pokładam ufność w Tobie. Jestem czymś mniejszym niż mróweczka, niż małe nic. Ale pójdę Twoimi śladami i zostanę uzdrowiona Twoim cieniem, wonią Twego cienia. Twoja woń mnie nasyca.

Jak to jest, że nawet mały robaczek, który idzie w cieniu swego króla, nie jest rozdeptany?

Tak, jestem cieniem Króla królów…

Popatrz na pszenicę. Wrzuca się ziarno w ziemię; ono gnije, umiera, a potem wschodzi; tworzy się kłos na końcu łodygi z mojej mocy. Ci, którzy go widzą podziwiają Opatrzność Bożą i Jego dobroć.

Ani kłos, ani róża nie rosną same z siebie; potrzebują ziemi, która ich karmi, ciepła słońca i rosy, by wzrastały. Podobnie i dusza sama z siebie nic nie może uczynić dla Boga. To Bóg pracuje w niej, rośnie w niej, w miarę jak dusza się usuwa, znika, unicestwia.

Nie bez przyczyny Bóg, aby pokazać swoją wielkość, posługuje się najuboższymi środkami. Jego wszechmocy nie może ograniczyć nawet nicość. Co więcej, to właśnie małość i słabość twojego życia pokazuje – jeszcze bardziej – Jego pomysłowość i odwagę, w składaniu w dłonie człowieka Jego Bożego świata. I tak, poprzez kruchość ludzkiego losu, dokonują się wielkie dzieła naszego Stwórcy, Mistrza i Ojca. Ale jest warunek: aby twoja nicość została w pełni wykorzystana i abyś się nią cieszył, trzeba byś odkrył jej sens i przekazał ją w Boże dłonie. Tam nabierze ona wartości.

Masz wszystko, co potrzebne do tego Bożego dzieła. Ewangeliczne przypowieści jasno pokazują, że ziarenko gorczycy ma w sobie cały potencjał przyszłego drzewa, które stanie się nawet schronieniem dla ptaków oraz wsparciem dla poszukujących odpoczynku i kojącego cienia. Wobec nicości jedna postawa jest niezbędna, a którą jest zaufanie. Trzeba, abyś powtarzał wielokrotnie w swoim sercu: dziękuję Panie za moje życia, uczyń z niego najlepszy użytek, bo wierzę, że ono ma niepowtarzalną wartość i szczególną rolę w dziejach ludzkości.

Zobacz jak wielkiego cudu dokonał Jezus rozmnażając chleb i ryby. Pięć chlebów i dwie ryby – takie NIC wobec tak wielkiego tłumu – oddane w Jego dłonie, sycą głód tysięcy.

Chleb jest czymś najbardziej powszednim, niczym zmysły, przez które postrzegamy codzienność świata. Możesz się nimi cieszyć, widzieć wiele dobra, dziękować, pomagać, współczuć i dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Ale możesz na ten świat patrzeć jakby w krzywym zwierciadle i konsekwencji przeklinać go, złorzeczyć innym, narzekać czy ulegać krytykanctwu. Pięć zamysłów niczym pięć chlebów. Co z nimi czynisz? Czy poprzez nie dobro, które wchodzi do twojego wnętrza, ulega pomnożeniu?

Natomiast ryba dodaje życiu smaku. Ale żeby ją złowić należy wypłynąć, wejść na głębię… podobnie jak trzeba wejść do wnętrza serca, by zauważyć wielkość rozumu i pragnień swojej woli. I tutaj, podobnie jak przy zmysłach, możesz – poprzez właściwą hierarchię wartości oraz pobudzanie w sobie pragnień dobra – budować rodzinę pokoju, bądź, nie respektując żadnego porządku serca, niszczyć wszelki przejaw miłości. Dwie ryby niczym twoje dwie ukryte władze ducha. Jak się nimi posługujesz?

Otrzymujesz, żeby dawać. Twoje NIC w dłoniach Boga staje się skarbem do rozdawania. Nie bój się obdarowywać tym bogactwem, bo radość dzielona jest podwójną radością i radosnego dawcę miłuje Bóg. Bądź dobry jak chleb, z którego każdy, spragniony dobroci, kiedy chce i ile chce, może sobie ukroić (parafraza słów św. brata Alberta).

Módl się razem z twoim bratem bł. Karolem de Foucauld:

Ojcze,
Powierzam się Tobie,
Uczyń ze mną co zechcesz.
Cokolwiek uczynisz ze mną dziękuję Ci.
Jestem gotów na wszystko,
Przyjmuję wszystko,
Aby Twoja wola spełniała się we mnie i we wszystkich
Twoich stworzeniach.
Nie pragnę nic więcej mój Boże.
W Twoje ręce powierzam ducha mego,
Z całą miłością mojego serca.
Kocham Cię i miłość przynagla mnie,
by oddać się całkowicie w Twoje ręce,
Z nieskończoną ufnością,
Bo Ty jesteś moim Ojcem.

o. Mariusz Wójtowicz OCD