Asceza kontemplacyjna

Osobiste rady, jakich udzielała siostrom, krążyły nieustannie wokół tego tematu, a jej pisma roją się od przestróg, że bez pokory nie osiągnie się nawet progu autentycznej modlitwy.

Pokora i drogi modlitwy kontemplacyjnej



W Drodze doskonałości Święta pisze: “Chciałyście, bym wam wyłożyła początek i źródło modlitwy kontemplacyjnej, więc go macie“. Cały dalszy trudny wywód dróg i metod kontemplacji porównuje do gry w szachy. Mówi: “Nam wolno zagrać w inną grę, w której, gdy się dobrze wprawimy, rychło tak Króla naszego zamatujemy, że nie będzie mógł, i sam nie będzie chciał, ujść rąk naszych. Najdzielniej w tym zawojowaniu działa królowa; inne figury i pionki pomagają jej tylko. Nie masz królowej, której by tak łatwo i ochotnie poddał się nasz Król, jak pokora. Ona Go z nieba sprowadziła do łona Dziewicy; przez nią i my z łatwością sprowadzimy Go do dusz naszych. Kto więcej ma pokory, ten, wierzcie, mocniej Go trzyma; kto mniej, ten trzyma Go słabiej“.

Wszelkie metody autentycznej modlitwy wszystkich szkół duchowości muszą brać z pokory początek i źródło, kierować się nią poprzez etapy oczyszczeń i nią uwieńczyć koniec. Pokora jest kierunkiem, kompasem i sprawdzianem modlitwy. “Miejmy pokorę i jeszcze raz pokorę – nawołuje Święta. – Pokorą Pan daje się zwyciężyć i spełnia wszystko, czego pragniemy. Pierwszym zaś znakiem, po którym możecie poznać, czy posiadacie tę cnotę, będzie szczere i mocne przekonanie, że nie jesteście godne takich łask (modlitwy) i rozkoszy Bożych i że w waszym życiu nigdy ich nie dostąpicie“.

Gdy Teresa objaśnia poszczególne stopnie modlitwy, nie przestaje przypominać kardynalnego prawa pokory: “Boski Miłośnik sam duszę nauczy, co ma czynić; a wszystko prawie, co ma uczynić, na tym jednym się zasadza, by uznała się niegodną łaski i cała się wylała przed Panem w radosnym dziękczynieniu“.

Całe nasze działanie zasadza się na tym, byśmy stawali przed Bogiem jak ubodzy i żebracy (…) a zaniósłszy prośbę naszą, z oczyma spuszczonymi, pokornie oczekiwali Jego zmiłowania. (…) Dusza powinna oddać się całkowicie w ręce Boga – niech czyni z nią, co zechce – z zupełnym przy tym zapomnieniu o swej własnej korzyści i bezwarunkowym zdaniem się na Jego wolę“.

W życiu modlitwy pokora przywołuje łaskę, a łaska pomnaża pokorę. Jedno wypływa z drugiego i jedno drugie zasila. Na pewnym etapie modlitwy “dusza widzi siebie całkiem przemienioną i sama nie wie, jak się poczyna zdobywać na wielkie rzeczy. (…) Widzi, że sama nie była do nich zdolna, i przez długie lata własną pracą nie mogła nabyć tego, co w tej maluczkiej chwili sprawił w niej Bóg. Za czym w jej głębi budzi się pokora nierównie głębsza i większa niż przedtem; poznaje wszak jasno, że sama tu zgoła nic nie zrobiła, jedynie zgodziła się na to, aby Pan uczynił jej łaskę i usposobił wolę do jej przyjęcia“.

Tylko ufna pokora pozwoli duszy przetrwać noc nieodzownych oczyszczeń duchowych. Pokora umie czekać i spodziewać się miłosierdzia Bożego wśród wewnętrznej zawieruchy. A “uciski wewnętrzne – pisze Teresa taką duszy zadają mękę dojmującą i nieznośną, że nie wiem, z czym bym ją mogła porównać, chyba tylko z mękami, które potępieni cierpią w piekle; bo jak na męki piekielne, tak i na tę zawieruchę wewnętrzną żadnej znikąd nie ma pociechy“.

Najlepszym sposobem na uczynienie tego cierpienia możliwym do przetrwania jest zajęcie się uczynkami miłosiernymi i ufanie w miłosierdzie Boga, który nigdy nie opuszcza tych, co w Nim pokładają nadzieję“. Pokora więc przyciąga miłosierdzie, a miłosierdzie potęguje pokorę.